wtorek, 30 października 2012

historie domowe, czyli jak z brakiem prądu radzi sobie dział IT, a jak perfekcyjna pani domu:)

Eh, ostatnie dni wydają mi się niekończącą się historią,a weekend wiecznością.
Ale od początku. Sobotni poranek zaskoczył nas śniegiem.

Oglądaliśmy śnieg z okna, bo zaraz się plucha zrobiła nie na sanki, a potem zaczęło sypać i sypać. I skończył się prąd. Jako, że w naszej gminie to nagminne, przy śniegu, deszczu, wietrze, oprócz narastającej irytacji nic nie robiliśmy. I tak mijały długie godziny w oczekiwaniu. Niestety u nas nowoczesność w domu i zagrodzie i piec gazowy potrzebuje prądu i kuchenka indukcyjna, więc w domu nie działa dosłownie nic. Nie przeczę wieczór przy świecach i czytanie bajek przy świeczce byłoby miłe, gdyby nie spadająca temperatura. Niedzielę powitaliśmy zagrzebani pod kołdrami i nawet dzieci jakoś się nie rzucały z wychodzeniem z łóżek.
Zarządziłam coś czego nie lubię, mianowicie niedzielną wycieczkę do centrum handlowego, które zawsze prąd ma:) Kupiliśmy kombinezony, buty i pełni nadziei wróciliśmy do domu, myśląc, że do 12 to już powinni naprawić, no ile można..
A tu nic.
Prąd mieliśmy dopiero po dobie, w niedzielę wieczorem. Niby to tylko doba, strasznie zimno w domu nie było, ale było to dla mnie fatalne doświadczenie. Jak się okazuje dla mojego męża także, bo zaraz jak nam "wrócił" prąd zaczęliśmy układać plan kryzysowy. Mężowy plan zakłada awaryjne oświetlenie ledowe w każdym pokoju zasilane z akumulatora (efekt potykania się o zabawki szukając latarki, zapałek itp) zasilanie pieca, no i urzadzenie dające prad. Moje przygotowania obejmują głównie zakupy:) grubych świec (można nad nimi podgrzac wode do butelki dziecka:) latarenki turystycznej, butli gazowej z palnikiem i kominka wolnostojącego :)
Dziś też nam prąd znikał, co wywoływało u mnie panikę, bo jest już dość zimno i jeszcze się nie dogrzałam.
Słyszałam, że jeszcze nie wszyscy mają prąd.
Nadrabiam zaległości domowo szyciowe, no i dziś robimy buzię dyniową, a potem dyniową zupę :)





pozdrawiam serdecznie

6 komentarzy:

aeljot pisze...

Ojej to rzeczywiście nie za wesoło z tym prądem kiedy robi się zimno.

Dzieci stojące przy oknie wyglądają cudnie .

spod igły pisze...

Tak,dzieciaki jak sobie nie wyrywają zabawek są całkiem kochane :))

Hordubal pisze...

Wspaniały blog.Duzo w nim miłości i serca,a Twoje projekty krawieckie są naprawdę cudowne.

spod igły pisze...

Dziękuję bardzo za miłe słowa:)

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

Adrian Moczyński pisze...

Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

Prześlij komentarz