czwartek, 11 października 2012

post refleksyjny

Już dwa tygodnie mam coś napisać, ale nie uszyłam nic pokazowego (tj skracałam spodnie, poprawiałam nogawki, wkońcu szyłam spodnie z aplikacją Myszki Miki - niestety nie obfociłam bo są w praniu). Nie chcę więcej czekać, bo chyba nie będzie mi dana spokojniejsza chwila niż ta :)

Ostatnio pokazywałam sukienkę Zuzi na chrzest. Zeby tak prosto nie było w sobotę przed uroczystością Szymek wylądował u lekarza z bolącymi krostkami i temperaturą - choroba bostońska. Całą sobotę ja stałam na stanowisku przy garach produkując mięsa, ciasta i sałatki, a szanowny małżonek zabawiał dzieci i kontrolował ilość krost. Rano zaczęły wyskakiwać także Zuzi. Całe szczęscie nie na buzi, bo byłby obciach totalny:)
Eh. O ile Szymek chorował z godnością, to Zuzia musiała rozpaczać nad każdą nową krostą i ją opłakiwać. I tak caaały tydzień.
Nastąpił cudowny dzień, kiedy dzieci już były "na chodzie", więc pojechaliśmy do Łazienek Królewskich skąd są zdjęcia.


A tak robi ostatnio moje dziecię..

Nastąpił błogi tydzień spokoju i w niedzielę patrzę na to moje młodsze dziecko, patrzę. Nie inaczej Zuzia na ospę.
No i znowu płacz nad każdą krostą, tyle że teraz ma ich miliony.
Dziś jest w końcu spokojniejszy dzień. Udało mi się nawet na śniadanie zjeść obiad, na obiad kolację jak u Barei:)

Dostałam zaproszenie na warsztaty z blogującymi rodzicami na temat "Czy telewizja może wspierać wysiłki wychowawcze i edukacyjne rodziców?" do Cafe Kredka w Warszawie.Bardzo dziękuję i mam nadzieję, że uda mi się napisać coś po tym spotkaniu na blogu.

pozdrawiam serdecznie

2 komentarze:

aeljot pisze...

Ojej, to rzeczywiście ostatni czas obfitował w niespodzianki i to te nieprzyjemne. Trzymam kciuki żebyś miała teraz na dłuższy czas spokój z chorobami dzieci bo przy takiej ilości trochę wolnego Ci się należy :)

spod igły pisze...

Już tak bym chciała wyjść na spacer, no ale jeszcze kilka dni. Całe szczęście już jest coraz lepiej z Zuzią, więc czekam na przyszły tydzień.

Prześlij komentarz