Wielkimi krokami zbliża się Ten dzień. Mamy jeszcze miesiąc więc mogę sobie poekperymentować z szyciem, i w razie czego zdążę jeszcze kupić odpowiednią sukienkę dla Zuzi.
Chciałabym uszyć coś skromnego z haftowanej tkaniny. Sukienki, które oglądałam przypominają bardziej suknie balowe, czy bezy, a coś takiego mi na tą okazję nie pasuje.
Nie mam jeszcze wykroju. Chyba zostanę przy prostej sukience bez rękawów (bluzka pod spód).
Mam idealną tkaninę na sukienkę, coś jak jedwab, czy satyna. Jest to fragment spódnicy balowej mojej babci. liczny materiał.
Tylko co do niego?
Tiul, raczej odpada. Choć pewnie, gdyby nie to, że mam tylko wściekle różowy, dałabym jedną warstwę na dół sukienki.
Hafty? Złote? Pomysł iście szalony, biorąc pod uwagę, że ostatni raz haftowałam na zetpetach 20lat temu, a dokładniej rzecz biorąc haftowała babcia.
No więc pomysł mi dopiero kiełkuje.
Mam nadzieje, szybo coś wymyślić i uszyć. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie, czy nie skończy się na kupieniu czegoś.
Tymczasem chciałam zobaczyć jak plecie się warkocz z tkaniny i co z tego można zrobić. Jakiś czas temu zrobiłam taki warkocz. Leżał i czekał na zastosowanie. I tak wyszła bardzo prosta torebka. Tkanina jest grubsza, z lekkim meszkiem. Boki usztywnione kanwą - widać, ze szyte z tego co na stanie:)
W sumie wyszło fajnie, tylko ten biały do niczego nie pasuje. Ale może kiedyś do czegoś się przyda.
pozdrawiam serdecznie
środa, 15 sierpnia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Jaką masz elegantkę :) A do tego można zobaczyć co teraz prawdziwa dama nosi w torebce ;)
Ładna torebka.
Prześlij komentarz