Skończyłam w końcu spódnice. Trochę kojarzą mi się z paskami łowickimi, ale to chyba nie ta kolorystyka:)
Spódniczki są proste, w gumkę. Bardzo mi się podobają i obdarowuję nimi wszystkie znane mi dziewczynki.
Na zdjęciach różne rozmiary.
P.S. Ostanio nie mogłam dojść do porozumienia z moim manekinem. Każda ciuch na niego w którymś miejscu nie pasuje. W końcu zaczęłam go mierzyć i okazało się, że ma wymiary jak lalka barbie. Tj pupy żadnej, wszędzie tak samo chudy, nogi nie wymiarowe.. Eh..
No i ostania przeróbka. Kupiłam sobie bluzkę, od razu zakładając, że jakby co (czyt. jakbym się nie mieściła) to trafi do Zuzi.
No i z rozmiaru M zrobiłam 98:) Nie zawracałabym sobie nią głowy, gdyby nie wizerunek ukochanej myszki Miki.
Zuzia pała jakąś obsesją na jej punkcie. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć gdzieś naklejki z Miki, zamierzam obkleić nimi nocnik, żeby jakoś Zuzia chętniej na nim siadała.
Pędzę zrobić sobie nową kawę, może zdążę jeszcze coś naszykować do szycia pod czas drzemki mojej pannicy.
pozdrawiam serdecznie
3 komentarze:
miałam podobną spódnicę jak byłąm mała! tzn nie taka mała w gimnazjum, tańczyłam w zespole i moja mama nam uszyła spódniczki!
świetnie !
Nadzwyczaj ciekawe miejsce oraz doskonale czyta się twoje wpisy :) Oczekuję na następne oraz zapraszam do mnie na moją stronke on-line - prawdopodobnie jeszcze nie raz tutaj wpadne poczytać twoje wpisy ;-)
Prześlij komentarz