Jak to możliwe, że szyjąc z wykroju prostego jak drut wyszła mi zupełnie inna sukienka?? Miał być krótki stan, szarfa pod biustem, długość za kolanko, Zapinana na guziki na plecach no i ? Jak ja to zrobiłam to nie wiem.
Wykrój jest niby na 12 miesięcy. Na manekinie sukienka wygląda na większą, ale to nie problem, bo dłużej posłuży.
Namęczyłam się, żeby połączyć plecki i ramionka, a i tak efekt mi się nie podoba. Roboczo dałam białą szarfę, bo akurat taką miałam, ale chyba trochę mdło wygląda.
Ogólnie jestem niezadowolona z sukienki i muszę ją jakoś do świąt ogarnąć, bo nic tak nie zniechęca jak szycie, które nie wyszło:)
Postaram się przymierzyć sukienkę na Zuzi, może będzie lepiej wyglądać niż na manekinie.
Tymczasem u mnie od tygodnia odchodzi chorowanie. Niby tylko przeziębienie, ale u Zuzi nie wiadomo jak się może skończyć, a teraz nie można jej podawać leków doustnych, bo niedługo wizyta w molochu zwanym Centrum Zdrowia Dziecka. W związku z tym nie mam ochoty na szycie, byle tylko iść spać i nie myśleć, co będzie dalej. Trochę ponuro to zabrzmiało, ale nie miało :)
Opaskę mama też uszyła :)Tak na rozpogodzenie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Zdrówka życzę.
U mnie też choroby i mam podobnie, aby spać i nie myśleć :(
Prześlij komentarz