Chodzimy wszyscy na zajęcia adaptacyjne do przedszkola. Mówiąc wszyscy mam na myśli siebie, przedszkolaka właściwego, czyli syna i przedprzedszkolaka, czyli córcię. Zuzia wisi mi w nosidle na brzuchu, Szymek wisi u nogi, ręki, gdzie się da.
Plus tego całego adaptowania jest taki, że oboje są padnięci i zaraz idą spać. No i wtedy relaks.
Podczas przedwczorajszego relaksu uszyłam Zuzi nową czapkę. Chodzi jak chłopak w śpiochach po bracie, to chociaż czapkę niech ma babksą :)
1 komentarz:
Śliczna czapeczka :).
Prześlij komentarz